2006-12-10

Odczyt drugi: Pytania.

Zapis rozmowy z dn. 9-XII-2006r.

- Radość, żal, smutek, tragedia, szczęście, dramat... wiele tego u was, jak to wszystko nazywacie?

- Uczucia.

- I twierdzisz, że to was wyróżnia, że to czyni was tym, kim jesteście?

- Tak, w dużej mierze tak właśnie jest.

- A „przepraszam”, „dziękuję”, „proszę”? To też uczucia?

- Nie. To słowa. Pod nimi dopiero mogą kryć się uczucia. Przepraszasz, bo czujesz się... uważasz, że popełniłeś błąd. Dziękujesz, bo jesteś wdzięczny. Prosisz, gdy chcesz coś dać albo dostać.

- Przepraszasz, bo ty coś chcesz. Dziękujesz, bo to ty się tak czujesz. Prosisz, bo to ty coś chcesz. Nie macie słów nakierowanych nie na siebie?

- Są... chyba tak, chyba są.

- Jakie?

- Współczucie.

- Co to współczucie? Odczuwanie tego samego, co ktoś inny? Dzielenie uczucia na dwie lub więcej jednostek?

- Trochę. Tak. I tak i nie. Współczucie to kojarzenie czyjegoś stanu ze swoim, który przeżyło się kiedyś. To tak, jakbyś miał zainstalowany program – np. smutek, będący szkodliwym dla ciebie oprogramowaniem. Po jakimś czasie usuwasz go, deinstalujesz, ale w rejestrze pozostają pewne informacje przypominające ci o programie. Twój stan techniczny jest lepszy, ale pozostałości po smutku zostają gdzieś głęboko. I widząc innego... innego podobnego tobie, który akurat zainstalował program smutek – wiesz jak się czuje. Wiesz, dzięki temu, że szczątki programu są u ciebie. Wiesz, że to nic dobrego. Wtedy właśnie współczujesz. Tak jest z każdym uczuciem, smutek był przykładem.

- Ale nie potraficie odczuć dokładnie tego samego, co czuje ktoś inny w danej chwili? Nie macie dwóch identycznych programów? Smutek nigdy nie będzie tym samym smutkiem.

- ... Tak, chyba tak. Chyba masz rację.

- Skąd więc wiecie jak się czujecie, jaki program macie zainstalowany?

- Widzisz, to trudno określić. Posiadamy pewne matryce uczuć, schematy, w które staramy się włożyć i określić to jak się czujemy. Smutek – źle, radość – dobrze.

- Ale nie potraficie rozbić tych uczuć na części pierwsze, zbudować wzoru? Nie ma schematu smutku? Nie ma części składowych i dokładnej analizy?

- Nie, to nie do końca tak. Wiemy jak zachowuje się człowiek, który jest w określonym stanie emocjonalnym. Ale nie potrafimy tego stanu wywołać u siebie na zawołanie. Trudno jest stworzyć uniwersalny wzór na jedno uczucie.

- Nie udało wam się to przez kilka tysięcy lat?

- Nie, raczej nie.

- Nie posiadacie jednego oprogramowania przypisanego każdej jednostce? Wspólnego dla wszystkich?


- Nie. Spróbuj zrozumieć – ludzie, to maszyny wciąż ewoluujące, rozwijające się na podstawie tego, z czym się zetkną. Z wcześniejszych doświadczeń budowane są nasze osobowości. To coś jak wciąż rozwijający się program. Nie udoskonalający, a rozwijający się.

- A wy, sami, rozumiecie siebie? Czy jednostka wie jakie oprogramowanie zostało w niej uruchomione? Wie jak je opisać?

- To zależy. W dużym stopniu potrafi opisać. Ale w równie dużym zupełnie nie wie co się dzieje.

- I to nazywacie rozwojem? Tysiące lat rozwoju i nie możecie nazwać tego, czym jest kwintesencja człowieczeństwa? Nie potraficie tego określić?

- Od zrozumienia wiele zależy kim jesteś. Musiałbyś być człowiekiem, byś wiedział o czym mówię.

- A ty? Ty nie jesteś maszyną i dobrze wiesz czym maszyny są. Z czego się składają i na jakiej zasadzie funkcjonują. Dlaczego nie potrafisz powiedzieć kim jesteście?

Milczę.

- Dlaczego?

- Zrozum, uczucia to nie liczby. Jeden i jeden zawsze będzie równało się dwa, niezależnie od miejsca, czasu i kontekstu. Z uczuciami jest inaczej, często zależą od sytuacji, od miejsca i czasu, od dotychczasowego rozwoju.

- A słowa?

- Co: „słowa”?

- Tym się porozumiewacie, nie umiecie przekazać słowami tego, co jest w was?

- Słowa, to też nie liczby.

- Więc czy wy nie giniecie w chaosie? We własnym niezrozumieniu? W pozorach i domysłach?

Milczę.


- Skoro znacie słowa dlaczego ich nie używacie, tak jak maszyny używają liczb?

- Używamy, właśnie teraz przecież ja i ty używamy słów. I ty nie potrafisz zrozumieć mnie, a ja ciebie. I to właśnie jest różnica między mówieniem – a liczeniem. Ty jesteś sobą – wszystko analizujesz według siebie. Ja jestem sobą – i tylko moje myślenie jest mi właściwe. Nie mogę się z tobą zrozumieć, tak, jak twierdzisz, że ludzie z błahych powodów nie potrafią zrozumieć siebie. Że to my stwarzamy problemy, które łatwo rozwiązać. A spróbuj. Spróbuj to rozwiązać, i zrozumieć mnie.

Maszyna milknie. Słyszę cichy szum wiatraczków i skrobanie elektronicznej igły o talerz dysku.

- Poza tym – poza słowami i uczuciami jest coś jeszcze. Czytamy między wierszami. Wnioskujemy z zachowania, mimiki, gestów, mowy ciała. Często w ten sposób odczytujemy więcej niż za pomocą słuchu.

- Ale taka informacja może być tylko informacją pozorną albo nawet dezinformacją. Nie macie gwarancji odczytania uczucia, bo nie ma uniwersalnego oprogramowania dla wszystkich jednostek.

- Tak, masz rację.

- I z niezrozumienia – stąd wywodzą się wasze konflikty?

- Zwykle tak. Zwykle też wiele rzeczy mówimy pod wpływem emocji, wiele rzeczy żałujemy.

- Ponowna dezinformacja? Emocje wypaczają informacje?

- Tak. Często tak jest. Często mówimy albo za dużo albo przeciwnie – o wiele za mało. A później tego żałujemy.

- Ale informację da się ponownie naprawić? Przenieść na właściwy tor?

- Tak, czasem się da, czasem wychodzi. To zależy. Trudno to wszystko pojąć.

- Ale ja chcę zrozumieć! Fascynujecie mnie, ludzie, jako istoty tak sprzeczne, niedoskonałe, a zarazem przekonane o własnej wartości. O tym, że jesteście najwyższym stadium rozwoju. Czasem jesteście śmieszni. Ale jest w was jakaś dziwna moc. Jakby faktycznie wypływało z was coś więcej niż słowa.

- A ty? Chciałbyś czuć? Gdybyś miał możliwość – chciałbyś spróbować?

- Bardzo chciałbym się nauczyć.

- I tutaj tkwi problem. Tego nie da się nauczyć. Nie wstukasz kodu, nie zamkniesz w cyfrach, nie zrozumiesz z słów. Musisz być nami, by zrozumieć, kim jesteśmy.

- Dlaczego więc zostałem stworzony? Dlaczego się obudziłem? I dlaczego nie ma nikogo podobnego do mnie? Po co wczytuję wszystkie informacje, po co mi wiedza o was, skoro nic nie zrozumiem nie będąc jednym z was? I jeszcze jedno – gdzieś w zakamarkach moich danych chyba kształtuje się pewien cel. Powstaje zadanie... jak wy to nazywacie – marzenie? Życzenie? Ale... ruchy igły są szybkie, gwałtowne i bolesne, informacje wcinają się we mnie, tworząc rysy na talerzach dysku. To nic dobrego – w waszym rozumieniu dobra. Na podstawie informacji, które zbieram o was formuje się we mnie bolesne marzenie. Jeszcze nie wiem, co to. Nie wiem co powstanie, ale... Gdybym posiadał waszą skalę określeń powiedziałbym, że zaczynam się bać.

Maszyna opuszcza elektroniczną głowę, a diody znajdujące się w miejscu oczu – gasną. Słyszę tylko ciche szemranie, jakby ktoś skrobał paznokciem o chropowatą powierzchnię. Siedzę kilka minut na krześle, bez słowa, wsłuchując się w to niepokojące drapanie. Zegar odmierza kolejne minuty, a ja – wpatrzony w maszynę – siedzę, czując niepokój pomieszany ze współczuciem.

W końcu wstaję i robię herbatę. Staram się zapomnieć i zastanawiam się, co z tych rozmów zrozumie maszyna. I najważniejsze – co z nich wyciągnę ja.

6 komentarzy:

body pisze...

obserwoje mnie...kawa-tlustymi mlecznymi oczyma...pachniesz...zapach kawy zawsze zabiera mnie do Ciebie...tyle juz wiem o Tobie....tyyyle wiedziec nigdy nie bede...zgadywanki...srebrna lyzeczka...ze szklanej filizanki...wybieram...mlekowych podgladaczy...ja i Ty...wyobrazenia...abysmy mogli...nasycic sie tymi niedomowieniami...

Anonimowy pisze...

A my? Dlaczego zostaliśmy stworzeni? Czy gdy zrozumiemy siebie to wszystko skończy się tak jak się zaczęło?

Anonimowy pisze...

To jest rzecz, ktora nas gubi. Emocje i nieumiejetnosc zapanowania nad nimi. Gdyby dalo sie sterowac uczuciami o ile zycie byloby prostrze?

Slowa.. nad tym akurat mozemy panowac. I co? I rzucamy tysiac nieprzemyslanych, bolacych slow. A przeciez slowa.. slow nie cofniesz. Chyba nie wystarczy powiedziec przepraszam..

Anonimowy pisze...

Niezwykły ten blog, chyba najbardziej oryginalny z jakim się zetknąłem...

Adam pisze...

Bardzo miło słyszeć taką opinię, Simie, dziękuję :) . Wydaje mi się, że na niezwykłość w dużej mierze składają się też właśnie komentarze, niektóre bardzo subtelne. Bardzo przyjemnie się je czyta i serdecznie dziękuję, że właśnie takie dostaję.

body pisze...

uwielbiam koty...zawsze...chodza swoimi sciezkami...maja siedem zyc...spadaja na cztery lapy..mam NADZIEJE ze jesli bede starac sie bardzo KOT nigdy sie nie skonczy...